2016-11-14

Leonard Cohen (1934-2016)

Wydawało się, że będzie trwać wiecznie. Do końca przecież nagrywał płyty i koncertował. I już nie ma Leonarda Cohena. Po raz pierwszy usłyszałem o bardzie podczas lekcji muzycznej, która miała miejsce w sali koncertowej iławskiego IZNS-u. Były takie lekcje, był taki zakład. Potem piosenka Dance Me To The End Of Love w telewizji, smutna jak jasna cholera, z jeszcze smutniejszym teledyskiem. Hallelujah śpiewałem pod koniec VIII klasy i na harcerskich rajdach w liceum. No a potem się posypały kolejne kawałki. Jak stary był to twórca, świadczy chyba to, że gdy tańczyłem kiedyś w Łodzi z jedną panią lat 22, leciało Hallelujah, a ja zapytałem dziewczę, co to za piosenka, odpowiedziała, że piosenka ze… Shreka. Można wymieniać długo, wspominać, ale lepiej będzie chyba posłuchać. To idę posłuchać.