2016-03-25

Smoking

Sprawa jest złożona. Dwa tygodnie temu wracałem z Antykwariatu Grochowskiego, patrzę, krawiec. Myślę, wejdę, bo górę od smokingu dopasować trzeba. Pracownia jak z dawnych lat, pan starszy, drugi pan starszy na podorędziu. Pytam, czy zrobi. Zrobi, ale przynieść muszę. Jakiś taki dziwny, fajny nastrój mną zawładnął, kupiłem właśnie Trans Gretkowskiej, zacząłem podczytywać jeszcze w autobusie 102. A 102 zawsze mi się kojarzy z pierwszymi wyprawami do Warszawy, odwiedzinami u Szerszenia, który mieszkał w 1997 roku na Stanisławowskiej. Pracowałem wtedy w wiejskiej szkole i marzyłem, by przenieść się do stolicy. No się udało... Po kilku dniach zaniosłem do krawca górę. Od zawsze była za szeroka, kupiony w starym iławskim Nenufarze smoking Bytomia "bo był tani, a smoking trzeba mieć". Byłem w nim tu i ówdzie, milenijnego sylwestra czciłem. Teraz jednak wszystko się zaczęło zwężać, włącznie z życiem. No to dopasowaliśmy, dziś odebrałem, leży. Na premierze przywdzieję, bo okazji do smokingu przecież tak mało.