2015-01-21

Debiut książkowy

20 lat temu. Tak, jakoś tak. Mógłbym tu i teraz ponudzić, jak to było ciężko z wydaniem i że nie spodziewałem się, że po tym czasie będę tu, gdzie jestem. Ale po co? W moich dziennikach pozostał chaotyczny, ale cenny zapis, ślad tamtego wieczoru w Olsztynie na Okopowej, w siedzibie pantomimy, gdy promowałem swój debiutancki tom wierszy Ballady kamienne. Idzie to tak:

Robię konstrukcje, wyszły tylko cztery, stanęły tylko trzy. Działanie na wysokich obrotach. Gdyby nie Rogalscy i Chełchowscy, tobym sobie nie poradził za nic. Nie było Wróbla i Kudłatego, ale udało się! Nawet wyszło, bez głupoty z mojej strony, działanie parateatralne, bez nudy tak częstej na wieczorach autorskich. Dzięki chórowi i Cysiowi. Była ona… Jednak… Pomógł mi też trochę wstawiony Połom. Potem wywiad dla radia i "Olsztyńskiej". Sprzedałem mało, ale to nic…