2012-02-22

Redakcja "Trzeciego brzegu Styksu"

Kurier przyniósł mi wczoraj kopertę z ryzą papieru. Zadrukowaną i zapisaną ołówkiem. To redakcja mojego Trzeciego brzegu Styksu z wydawnictwa Rebis z Poznania. Biorę się zatem za robotę: odnieść się do poprawek, to i owo skrócić czy wyrzucić.

Jak ważny to etap, wie każdy, kto wypuszczał swoją książkę w świat. Można wiele zyskać albo wiele stracić. Tak jak wydawnictwo, którego nazwy nie wymienię, a które wydało trylogię Millennium Larssona. Czytam właśnie II tom. Książka ma 700 stron, a mogłaby mieć spokojnie 500. Jeszcze jakoś przebolałem, jak Lisbeth przez kilkanaście stron robiła zakupy w Ikei. Ale za każdym razem, gdy ktoś wypił lub zaparzył w tej powieści kawę, mam ochotę rzucić książką o ścianę. Na każdej stronie jest "kawa", co dwie strony ktoś "patrzy komuś w oczy", co trzy – "kiwa głową". Kurwa! Za co wziął pieniądze redaktor tej książki?!