2008-01-02

"Tygodnik Solidarność" 1/2008

Świat znów nie przedstawiony
(...) Młodsi pisarze najpełniej oddający świat transformacji - Piotr Siemion (rocznik 1961) i Krzysztof Beśka (1972) - nie żyją z pióra. Gdy powstawały najlepsze powieści ostatnich lat, ich autorzy traktowali literaturę jako zajęcie dodatkowe: (...) Beśka pracował w magazynie o tematyce telewizyjnej. Niespodziewanie w młodym kapitalizmie powróciło znane z baroku podejście do pisarstwa jako "nie próżnującego próżnowania". Trudno o gorszy afront dla stałych bywalców Domu Literatury. (...) We Wrzawie Krzysztofa Beśki młodzi z prowincji przybywają do Warszawy niczym do ziemi obiecanej, świadomi dylematu "kariery albo pegeery". Śpią na karimatach w przedpokoju znajomych. Wysłuchują dopytywania, kiedy wreszcie coś sobie znajdą. W Bumerangu oglądamy tych, którzy już znaleźli. Brokerzy i menedżerowie, sekretarki i księgowe z korporacji podczas weekendu na Mazurach zetkną się ze światem miejscowych, z którego parę lat wcześniej wyszli. Siemion ani Beśka nie rozwiązuja dylematów współczesności, ale przynajmniej próbują oprowadzić po nich czytelnika.

Wrażliwość społeczna nie jest modna
Rozmowa z pisarzem Krzysztofem Beśką
- Czy ma Pan wrażenie, że zyskuje czy traci, podejmując realne problemy - przebijanie się ludzi z prowincji na rynku pracy, ich awans w korporacji, cenę jaką za to płacą?
- Zyskuje jak najbardziej. Wiem, co mnie wyróżnia spośród masy pisarzy. A piszą dziś wszyscy. Również ci, co nie powinni. Nawet aktorki - jak być piękną i bogatą. Nie umiem nie dostrzegać brudu, kolokwoalnie mówiąc syfu, który wciąż nas otacza. Nie potrafię inaczej. Ale wiem, że wrażliwość społeczna nie jest modna...
- Bohater Wrzawy, były nauczyciel z Mazur, po przyjeździe do Warszawy zarabia w McDonaldzie i chowa się za filarem przed wycieczką dawnych uczniów. Sam Pan pracuje u niemieckiego wydawcy. Dlaczego dla najbardziej wyrazistych pisarzy literatura nie stanowi głównego źródła utrzymania?
- Pracuję w magazynie wydawnictwa Bauera. Piszę o gwiazdach ekranu, a nie astronomii, staram się przy tym poruszać tematy istotne, nie pytać, co jedzą na kolację, tylko jaką książkę przeczytały. Niewielu pisarzy dotyczy luksus utrzymywania się z pióra. Wiem, że wciąż jestem na dorobku: życiowym, a nie pisarskim. Trzeba zarabiać na co dzień, a pisać wieczorem albo pod biurkiem. Pod biurkiem pisałem Wrzawę, siedząc przy komputerze od 9 rano do 5 po południu. Wszyscy byli zachwyceni, że Beśka taki pracowity, cdały dzień stuka w klawisze. Dziś mogę już o tym opowiedzieć, bo pracę w międzyczasie zmieniłem.
- Czy przymnierzy się Pan do powieści o emigracji zarobkowej?
- Wyobrażam sobie mikropowieść, w której człowiek błąka się po mieście, zawierającym w sobie wszystkie metropolie europejskie, przez które przewinęli się Polacy. Najpierw chcę jednak napisać o szkole wojskowej. Chodziłem do wojskowego liceum, którego absolwenci mieli odbudować morale armii, zbrukane stanem wojennym. Tytuł Fabryka frajerów nawiąże do Fabryki oficerów Kirsta. Zamiar dostarczenia armii świeżej krwi powiódł się częściowo, wielu kolegów zostało oficerami, ja nie. Książka wpisze się z pewnością w dyskusję o wojsku, związaną chożby z zakończenem i oceną misji w Iraku. (Łukasz Perzyna)