2015-11-27

Do księgarni marsz!

Kryptę Hindenburga, moją dziesiątą powieść, która swoją premierę miała dokładnie tydzień temu w Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej w Olsztynie, Wydawnictwo Oficynka z Gdańska oficjalnie wypuszcza dziś na rynek księgarski. Zapraszam wszystkich do księgarń, tych tradycyjnych i tych internetowych, a potem do mnie po miły wpis. 

2015-11-26

Porno w teatrze

Tyle było krzyku w związku z przedstawieniem Śmierć i dziewczyna we wrocławskim Teatrze Polskim. Ciekawe, czy oprotestowaliby też sztukę Wilka w Pozdrowieniach z Londynu?


Nikt nie wyszedł z salonu, nikt nie krzyknął oburzony, spektakl można było więc bezsprzecznie uznać za udany. Coś, co oglądało się jedynie na fotografiach o wyświechtanych i tłustych od wielokrotnego użycia rogach, teraz można było widzieć na żywo. Tego rodzaju satysfakcji nie dawała też wizyta w lupanarze, nie mówiąc już o własnej alkowie.
W pewnym momencie Julia wysunęła się spod Romea, wskoczyła na partnera, który zdążył przekręcić się na plecy, i jęła podrygiwać, jakby jechała na koniu. Siedziała przodem do widowni, jej piersi trzęsły się miarowo. 
Na ten widok grubas siedzący obok Stacha poluzował kołnierzyk i wydał z siebie niski jęk, przywodzący na myśl wolno żyjące zwierzę, dzika, a może niedźwiedzia.
Żeby tylko kto nie padł na serce... – pomyślał Stach z rozbawieniem, choć pewnie w innym miejscu myśli tej towarzyszyłaby trwoga.
Tymczasem para kochanków zmieniła pozycję i dziewczyna zajęła się robieniem fellatio, co widownia przywitała i nagrodziła zbiorowym jękiem. Ktoś zaczął nawet klaskać, ale inni nie podchwycili tej formy wyrażenia aplauzu. Tym bardziej, że nikt nie chciał, by aktorzy zbyt szybko skończyli swój występ.
– Jak on to robi, że tak długo może? – wymamrotał inny widz, tym razem siedzący po lewej stronie Stacha.
I chyba wykrakał, bo Romeo uniósł głowę, odchylił ją daleko do tyłu. W tej samej chwili Julia odsunęła twarz od jego członka, ujęła go w dłoń. Wystarczyło, że wykonała kilka ruchów, a mężczyzna wytrysnął ejakulatem. Zrobił to prosto na twarz dziewczyny!

2015-11-25

A w Łodzi?

A w Łodzi w niedzielę też ciekawie. Podczas V Salonu Ciekawej Książki, który odbywał się w Muzeum Włókiennictwa przy Piotrkowskiej, tej południowej, podpisywałem na stoisku Rebisu trylogię kryminalną o Stanisławie Bergu. Czytelnicy podchodzili zarówno z poszczególnymi częściami cyklu, jak i z całym pakietem. Bo jakąś całość już przecież mamy, że tylko opasać banderolą. Kilka bardzo ciekawych rozmów, pytań o plany i losy detektywa. Potem spotkanie, prowadzone przez Marcina Bałczewskiego z Domu Literatury. Ludzi sporo, dyskusja ciekawa. I pewnego rodzaju podsumowanie mojej łódzkiej przygody. Co dalej? Teatr, film o Bergu, a może… komiks?

2015-11-24

W TVP Olsztyn


Kto nie był na spotkaniu w Starym Ratuszu, a chce posłuchać kilku zdań o książce i przy okazji przypomnieć sobie, jak wyglądam, zapraszam tutaj. News pod koniec wiadomości, ale za to anonsowany już na wstępie!

2015-11-23

Po premierze

"Pokój z Widokiem" okazał się najlepszym miejscem na premierę. Widzów w sam raz, miła, rodzinna wręcz atmosfera. A premiera totalna, bo książki dotarły ledwo kilka godzin wcześniej, prosto z drukarni w Siedlcach. Nie ma ich nigdzie  indziej, więc kto nabył Kryptę, ten ma. Pogadaliśmy o moim pisaniu, ze szczególnym naciskiem na ostatnie, dziesiąte dzieło. Więcej tutaj

2015-11-21

Targi w Łodzi

Jutro w Centralnym Muzeum Włókiennictwa o 13.  Promujemy wszystkie trzy łódzkie kryminały.

2015-11-19

2015-11-18

2015-11-17

Buddenbrookowie

To pierwsza z lektur przed rozpoczęciem nowej przygody powieściowej. Saga rodzinna Tomasza Manna nie należy do łatwych lektur. Nie tylko dlatego, że co kilkanaście stron ktoś umiera. W Nocach i dniach Dąbrowskiej jest gorzej i gęściej. Czytałem tę powieść też pod kątem Pamuka, który bazował na niej, pisząc swojego Cevdeta Beja. Poza tym jest tam Lubeka, miasto Güntera Grassa, morze i klimaty mi bliskie. Wiele mi się rozjaśniło po tej lekturze, wiele pomysłów do głowy wpadło. Przypomniałem sobie też, a to za sprawą jednego fragmentu, gdy demonstranci chcą jeszcze jednej republiki, że kiedyś, w dzieciństwie, oglądałem zrealizowany na podstawie Buddenbrooków serial czy film. Dubbingowany, to pamiętam najlepiej. Ciekawe jest ukazanie ówczesnych stosunków międzyludzkich, sposoby na aranżowanie małżeństw, ciekawy opis ucztowania, a na koniec dzień w szkole biednego Jasia. 

2015-11-16

Blisko, coraz bliżej

Maszyny drukarskie już chodzą. A na razie prezentujemy "plecy" najnowszej powieści.

2015-11-13

Kolejny etap

Ostatnia scena, ostatnia strona.  Jest 8 maja 1968 roku. Pociąg do Wiednia odjechał z peronu Dworca Gdańskiego. Teraz będę tropił dłużyzny i błędy na papierze. To pewne, że dużo ich jeszcze znajdę. Czas operacyjny – dwa tygodnie. To pierwszy przypadek, kiedy wydawca dopomina się o tekst. Miłe, ale i zobowiązujące. 

2015-11-10

Poranne budzenie

Już wiemy wszystko. Rząd PiS znany. Ciekaw jestem, ilu wojskowych emerytów, kolegów z OLW, przybędzie, gdy naczelny likwidator zacznie działać. Mam też nadzieję, że minister kultury Gliński nie zechce, by mu organizować spotkanie z nieżyjącym twórcą, jak to kiedyś miało miejsce w przypadku ministra z PSL. A swoją drogą dwa razy się chyba jeden z drugim teraz zastanowi, nim na władzę coś głośno powie, tak jak powiedział Miłoszewski na rozdaniu Paszportów Polityki. Dziwił się wówczas, że "państwo (m.in. prezydent i pani minister kultury) mają czelność tu przychodzić". Teraz za coś takiego będzie poranne budzenie w wykonaniu panów w kominiarkach.

2015-11-05

A nie pisałem?!

W Łodzi doszło do katastrofy budowlanej. Szczegóły tutaj
A nie… pisałem?! 

I wtedy to się stało: mury kamienicy przy ulicy Średniej numer trzydzieści zatrzęsły się z głuchym rumorem, naczynia na stole i szyby w oknach zaczęły dzwonić, a rozchybotane, nie pierwszej nowości meble – jęczeć na trwogę. 
Izaak wstał gwałtownie od stołu, burząc układankę poduch. Podbiegł do okna, otworzył je i wychylił się. Nie ujrzawszy na ulicy niczego, co odpowiadałoby za hałas, krzyknął do swojej żony i dzieci siedzących wciąż przy stole, niczym zahipnotyzowani:
– Uciekać! Musimy jak najszybciej stąd uciekać!
W tej samej chwili rozległ się potworny huk. To ściana dzieląca pokoje runęła na podłogę niczym jedna z kart do gry, z których zbudowano domek...

Trzeci brzeg Styksu



2015-11-04

O śpiworze

Głupie? Z pozoru tak. Ale nosiłem się z zamiarem napisania o tym od dawna. "Można nawet bez sensu, można nawet bez celu, lecz bez niego do niczego cały rajd" – to słowa starej harcerskiej piosenki. W życiu śpiwory miałem trzy i o każdym mógłbym coś ciekawego opowiedzieć. A opowiadanie to mój chleb. Pierwszy był wypożyczony z magazynów PSS Społem. Mama tam pracowała i gdy tylko zacząłem się szlajać po lasach, zaczęła mi go przynosić. Zawsze ten sam. Magazyny mieściły się w starych spichrzach nad Małym Jeziorakiem. Był to relikt starej, przedwojennej Iławy, ale mimo to ktoś je kiedyś podpalił, a dalej to już poszło. Dziś w tym miejscu jest hala sportowa. Zawsze chciałem mieć własny śpiwór i kiedyś wypatrzyliśmy taki w sklepie sportowym na sąsiedniej ulicy. Drogi był jak jasna cholera i byłem gotów odpuścić. Ojciec jednak poszedł i kupił. Do dziś mam przed oczami, jak idzie powoli pod górkę i niesie go. To jeden z najpiękniejszych obrazów mojego dzieciństwa. Śpiwór był bardzo gruby, ciężko go było zrolować. Z biegiem lat jednak sztuka ta udawała mi się coraz lepiej i szybciej. Potem zapragnąłem mieć mumię, czyli śpiwór zwężany ku dołowi, a do tego mały po zwinięciu i lekki. Znalazłem taki w Olsztynie, w sklepie podróżnika przy Wysokiej Bramie. Nie pamiętam już jednak, jak zdobyłem kasę, by go kupić. Albo pracowałem na niego cały dzień, malując wnętrza siedziby SSK Pojedzierze przy Okopowej, albo sprzedawałem na uczelni lewe zwolnienia lekarskie, których bloczek zostawił mi kolega. Tak czy siak, ciekawie, nie? I literacko.