2014-11-29

Festiwal Dużego Formatu


Jutro o 16.30 będę promował Pozdrowienia z Londynu. Zapraszam.

2014-11-27

Stanisław Mikulski

Gdy w lutym tego roku, podczas spotkania organizowanego przez wydawnictwo Melanż, wylosowałem tę książkę, cieszyłem się jak dziecko. Radość była jeszcze większa, gdy okazało się, że Stanisław Mikulski jest obecny na sali, choć promowano zupełnie inną pozycję. Ale w Melanżu jest tak, że na promocje książek przychodzą też inni autorzy. Przychodzą, bo chcą. Bo się lubią. Dziś, gdy pan Stanisław odszedł, wspominam tamten wieczór. I następny też, wiosną w Fabryce Trzciny, gdy rozmawialiśmy o Łodzi. Mam dedykację, zdążyłem. Pozostaną role, przede wszystkim Klossa i Pana Samochodzika.

2014-11-26

Moja armia

Zainspirowałem się tym, co napisał w swoim Domu Piotr Ibrahim Kalwas. I podczas ostatniego pobytu w rodzinnym domu wyjąłem z pawlacza torbę z zabawkami. Wiedziałem, że w środku znajdują się moje żołnierzyki. Zacząłem wyciągać po kolei. Wierzcie albo nie, ale z każdym wydostanym żołnierzykiem powracały wspomnienia, jasne obrazy z przeszłości. I o ile Piotrowi został tylko jeden, na mnie czekała cała armia. Najwięcej żołnierzy w zielonych mundurach, pięciu marynarzy, kilku Indian, rycerzy i żołnierzy wojen napoleońskich. (niestety, gdzieś zniknęły wszystkie konie…). Jaką frajdą było ustawianie ich wszystkich na wersalce! Ale jeszcze większą okazała się bitwa, którą stoczyliśmy ze Stasiem. Nie wiedziałem, jak 7-latek wychowany na grach komputerowych zareaguje na plastikowe wojsko. A zareagował wspaniale. W jednej chwili stało się jasne, że cała armia, po ćwierć wieku pobytu w pawlaczu, pojedzie do Warszawy. Dziś toczą bitwy w pokoju syna.

2014-11-24

Pułkownik

Poznaliśmy się na festiwalu Włocławek na Celowniku, rok temu. Kiedy mówił, cała sala zamilkła. Bo mówił tak, jak mówił, i mówił o tym, o czym nie miał pojęcia żaden z autorów siedzących obok. Vincent V. Severski, którego prawdziwe personalia i stopień znam, sprawił wówczas, że nabrałem apetytu na to, co napisał. Chciałem jednak poczekać na trzecią część cyklu. I oto mam! 

2014-11-20

Czemuś rzadko tu zaglądam…

To fakt. Ale roboty dużo! Blog to też pisarska praca, przyznaję, ale nie najważniejsza. W ciągu ostatnich dni przyjrzałem się po raz drugi redakcji Autoportretu z samowarem, pogrymasiliśmy z Wydawcą nad propozycjami okładek, ostatecznie odrzucając wszystkie. Jednocześnie bieżąca praca; właśnie zamknąłem kolejny etap perypetii głównego bohatera pisanej książki. Właśnie dowiedział się, kim tak naprawdę jest.

2014-11-18

Będzie się działo

Polecam rozmowę z Rafałem, poetą i animatorem kultury. Będzie o imprezie, która zbliża się wielkimi krokami i w której ja też wezmę udział. Szczegóły wkrótce.

2014-11-12

Może wartko…

Ocenia Dasza na lubimyczytac.pl.: "Kolejny tom przygód detektywa Berga z XIX-wiecznej Łodzi. Klimat Reymonta, fabryk, Niemcy, Żydzi i Rosjanie. Mamy morderstwa dziewczyn z lunaparu, fabrykantów, dobrych gliniarzy i złych. Może całość wartko się toczy, ale motyw z Kubą Rozpruwaczem oklepany w literaturze i momentami dość przewidywalne. Oby kolejny tom przyniósł coś ciekawszego na poziomie Trzeciego brzegu Styksu, które wciągały w nurty rzek łódzkich." 

2014-11-07

Porucznik Winter

Przeczytałem do końca zredagowaną książkę. Ciekawie się składa, bo stało się to w kolejną rocznicę wydarzeń, które są ważne dla bohaterów Autoportretu z samowarem, czyli wybuchu rewolucji w Rosji. Jednym z nich jest porucznik carskiej armii, Maksymilian Winter.

(...) Wiosna w Piotrogrodzie przychodziła zawsze na raty, jakby z ociąganiem i niewiarą. Najpierw z prospektów znikał śnieg i lód, potem zmieniał się kolor Zatoki Fińskiej. Na zazielenienie się drzew trzeba było czekać najdłużej.
 Także słońce zmieniało swoją trasę. Jeszcze tydzień temu nie miało szans zajrzeć do okien jednego z pokoi budynków koszarowych, w których stacjonował pietropawłowski pułk. Ale w końcu się ośmieliło, ku niezadowoleniu leżącego człowieka, który kładąc się spać poprzedniego wieczora, nie dość dokładnie zasunął story.
 – Cholera – zaklął, mrużąc oczy od słońca.
 Przewrócił się na bok. Tego dnia nie miał żadnych ważnych obowiązków, więc mógł pozwolić sobie dłużej poleżeć w łóżku. Ledwo jednak to zrobił, usłyszał hałasy dobiegające z korytarza. Przeklął tego, który zakłócał ciszę, po czym przycisnął poduszkę do ucha. Jednak na niewiele się to zdało. W rezultacie odechciało mu się spać.
 Odrzucił kołdrę. Pierwszą rzeczą, jaką napotkał jego wzrok, były sztalugi z niedokończonym autoportretem. Postaci przedstawionej na rysunku wciąż brakowało twarzy. Jedyne, co było już gotowe, to znajdujący się w tle samowar z czajniczkiem.
 – Ciesz się, że nie masz jeszcze oczu – mruknął mężczyzna do swojej przyszłej podobizny, po czym wstał z łóżka. (...)

2014-11-06

W archiwum

Kto nie mógł wysłuchać na żywo rozmowy, którą przeprowadził ze mną Rafał Czachorowski w Literackim Wolnym Eterze, może zajrzeć tutaj. Mówię tam, mam nadzieję ciekawie, także o najnowszej powieści Autoportret z samowarem.

2014-11-05

Redakcja

Tym nielicznym, którzy tu zaglądają, spieszę donieść, że właśnie otrzymałem Autoportret z samowarem po redakcji. Już po lekturze paru stron mogę powiedzieć, że miła pani z Polskiej Akademii Nauk wykonała kawał solidnej roboty. Za co szczególnie jestem wdzięczny? Za hamowanie mojej tendencji, niedużej, ale jednak, to kwiecistości. Ma być prosto, logicznie! Choć ze słówka "zdrefił" na rzecz "skrewił" chyba nie zrezygnuję. Wpis ten ilustruję widokiem na warszawską kamienicę, jedną z kilku, w których rozgrywa się akcja powieści.

2014-11-04

W eterze, czyli w sieci


Będę dzisiaj gościem Rafała Czachorowskiego w audycji Literacki Wolny Eter. Początek o godzinie 18.00. Jak słuchać? Na żywo tutaj Następnie należy kliknąć na belce „słuchaj”, a potem „słuchaj on-line” lub po audycji pod linkiem do posłuchania w archiwum. Zapraszamy! Będzie kontrowersyjnie.


2014-11-03

Konsultacje

Gdzieś ostatnio usłyszałem czy przeczytałem, że autor jest zawsze w pracy. Bo przecież nad książką myśli, bo zastanawia się, jak akcję jej poprowadzić, by było ciekawie. Będąc w weekend w rodzinnych stronach, podczas wieczornego spaceru spotkałem nad jeziorem kolegę. Dwa lata byliśmy w jednej klasie w podstawówce, potem razem ruszyliśmy do Liceum Wojskowego w Olsztynie, które skończyliśmy. Kolega nie nosi dziś jednak zielonego munduru, ale stalowy. Nie, nie lotniczy. Jest oficerem Służby Więziennej. Nadarzyła się więc świetna okazja, by wypytać o to i owo, bo jednego z bohaterów pisanej właśnie książki wypuściłem właśnie na wolność. Na czym to polega, jak długo trwa procedura, ile pieczątek trzeba zgromadzić na obiegówce – lubię być dokładny, a tego wszystkiego z pewnością nie dowiedziałbym się z internetu!