2014-08-15

Na straży


Otworzył mi się dziś Ornat z krwi na takiej stronie: Kapitan jeszcze raz zaciągnął się dymem. Żar dosięgnął celu - ciemnożółtego filtra. Oficer zdusił niedopałek na rurze balustrady, gdzie ktoś wydrapał kilka liter i cyfr: 134 DDC. Marcin Wójcik tylko się uśmiechnął. Ile jemu zostało dni do cywila, bo to właśnie to oznaczał enigmatyczny już dla większości napis? Wielu jego kolegów, z którymi zaczynał studia w szkole oficerskiej, albo szykowało się właśnie do emerytury, szukając jednocześnie jakiegoś zajęcia w cywilu i hodując drugi podbródek, albo już korzystało z jej uroków. Kapitan Wójcik nie myślało o emeryturze: wciąż bawił się w wojnę jak chłopiec w krótkich spodenkach (...) Tego dnia wspominam wszystkich tych kolegów, bohaterów Fabryki frajerów, którzy do dziś pełnią służbę. Mam dla nich wielki szacunek.

2014-08-14

Strach jest

Koniec. Kropka. Stanisław Berg zakończył kolejne śledzwo. Można robić pdf zatytułowany Dolina Popiołów i wysyłać. Ale ręka czemuś drży. Że może jeszcze za wcześnie, może jeszcze do głowy jakiś pomysł wpadnie? Nie, spokojnie. Wiem, że tak można w nieskończoność. Ale chwilę poczekam.

2014-08-13

Lekko i rzeczowo

W rocznicę ukazania się Ornatu z krwi przybywa recenzji. Jacek, użytkownik serwisu lubimyczytac.pl, książkę bez wątpienia przeczytał. I choć wytknął kilka jej wad, podoba mi się ta recenzja. „(...) Trudno jednoznacznie ocenić pracę autora. Mamy bowiem i rasowy kryminał, i nieco sensacji politycznej, i nawiązanie do historii, i odwołania do religii. W dodatku sprawnie i dobrze napisane. Beśka pisze lekko, rzeczowo, ale posługuje się dobrym językiem. jak na ten gatunek nie przesadza z wulgaryzmami. Akcja jest plastyczna, wręcz widzi się poszczególne sceny. I to słaba strona „Ornatu z krwi”. Bo czułem się jak na amerykańskim filmie – te sceny już widziałem. Ale to nie jedyny zarzut wobec powieści. Wszystko niby przemyślane, lecz jednak są dłużyzny, niekonsekwencje, przeskoki – choćby w scenie finałowej niezgodność czasu. Wiele motywów nie zaskakuje, akcja jest przewidywalna. Może nie całość powieści, ale jej poszczególne części... Pomysły z cofaniem się w czasie i własną wizją historii ciekawe, ale tylko niepotrzebnie wydłużające akcję. Chociaż autor dobrze sobie radzi i z wiedzą historyczną, i ze znajomością regionu. W dodatku wplata prawdziwe wydarzenia w swoją wersję dramatu. (...)” całość

2014-08-12

Znów dobre rady

Wczoraj wpadł mi w oko pewien tekst. Ciekawe, choć może trochę przekombinowane. Ale do myślenia daje. Najbardziej chyba ten jeden argument, dlaczego pisać jednak warto. Autor twierdzi: „tzw. realistyczny powieściopisarz, który w trakcie pisania pozostaje twardo w prawdziwym świecie, pomylił swoją rolę z historykiem, dziennikarzem lub dokumentalistą. Prawdziwy powieściopisarz nie pokazuje rzeczywistości, ale nierzeczywistość, jeśli uznamy, że nie chodzi tu o mało prawdopodobną lub fantastyczną, ale po prostu o to, co mogło się wydarzyć lub nie, sprzeczne z faktami, zdarzeniami i incydentami, sprzeczne z tym, co dzieje się teraz.” Wynika z tego niezbicie, że literatura kobieca nie jest literaturą.

2014-08-08

Jak wstrząsnąć?

Pisze Lilu na lubimyczytac.pl, krótko, treściwie i bez złośliwości: „Książka całkiem dobra, fajne tempo, dobry styl, ciekawa historia. Ale ani Dan Brown, a tym bardziej Pan Samochodzik. A zakończenie? A co takiego mogłoby wstrząsnąć posadami świata?”

2014-08-06

Aleja Sław

Idę zaraz poobrabiać trochę dupska celebrytom w programie Alei Gwiazd. Dziś dwa tematy: seksowni czterdziestolatkowie (o sobie mam mówić?!) i gwiazdy komedii romantycznych. Wszystko tylko pozornie nie ma nic wspólnego z pracą pisarską. Temat do rozwinięcia przy innej okazji.

2014-08-05

80 lat temu

To się nie zdarza często, ale może się mylę, bo przecież wszystko zależy od twórcy. Inna sprawa, gdy powieść osadzono w pewnych realiach historycznych. Tak czy inaczej 5 sierpnia 1934 roku rozpoczyna się akcja Krypty Hindenburga. W Olsztynku (Hohenstein) trwają przygotowania do pogrzebu zmarłego przed trzema dnia marszałka.…

Pułkownik zdjął czapkę i wypuścił z ust obłok dymu. Na jego twarzy przez chwilę błąkał się uśmiech, jednak oczy pozostawały poważne. Poważne jak problem, który był do rozwiązania.
– Za dwa dni będą tu tłumy – powiedział von Below, spoglądając przed siebie.
– Niezaprzeczalnie – zgodził się architekt.
– Trumnę opuszczą do grobu, usłyszymy bicie kościelnych dzwonów i huk armatnich wystrzałów. Nad grobem przemówi sam Hitler. Padną wielkie słowa: o kontynuowaniu dzieła, tysiącletniej Rzeszy, ale także mitycznej Walhalli, do której rychło zawita dusza zmarłego…
 Schmidt znacząco spojrzał na zegarek. Nie uszło to uwadze oficera.
– W tej mieścinie i tak nie ma co robić – rzucił półgębkiem von Below.
– Przepraszam… – stropił się cywil.
– Nie ma za co, właściwie już kończyłem – uśmiechnął się pułkownik. – Chciałem tylko powiedzieć, że w ten sposób koło się zamknie. Do tysięcy poległych w krwawej bitwie żołnierzy dołączy po latach ich naczelny wódz, ojciec zwycięstwa nad Rosjanami. I właśnie w imieniu tych chłopców, często bezimiennych, chciałbym poprosić pana, inżynierze, o jedną małą przysługę.
– Co to za przysługa?
– Już mówię. W krypcie jest miejsce na dwie trumny, prawda?
– Owszem. Pomyśleliśmy o żonie marszałka.
– To zrozumiałe. Nasza prośba może pana mocno zdziwi, ale…
– No, niech pan wreszcie mówi, pułkowniku! – zawołał inżynier Wilhelm Schmidt.
– Chodzi o to, żeby znalazło się tam miejsce na… jeszcze jedną trumnę – dokończył pułkownik Joachim von Below z wyraźną ulgą, podnosząc do ust cygaro marki Befti.

2014-08-04

Baczyński

Kolejna kartka z kalendarza. 70 lat temu poeta Krzysztof Kamil Baczyński wychylił się za bardzo z okna pałacu Blanka. Niemiecki snajper nie przepuścił okazji. Na studiach spotkałem się z opinią kolegów, że kogoś takiego jak Baczyński należało z daleka trzymać od broni, od konspiracji, a gdy wybuchło powstanie, zamknąć gdzieś, by ocalić. By dalej pisał. Że żona Barbara powinna zginąć jak zginęła, a on miał pisać z tego powodu jeszcze lepiej. Ciekawe. Krzysztof Kamil Baczyński, jeszcze nastoletni, wystąpi w epizodzie w mojej powieści Autoportret z samowarem, do której coraz bliżej.

2014-08-02

O Ornacie tu i tam


schutte (lubimyczytac.pl): 
"Rewelacyjny kryminał, może nieco w stylu Browna, ale bez aż tak kontrowersyjnych teorii czy alternatywnych interpretacji historii Kościoła katolickiego. Wspólczesność miesza sie z historią niedawną, dawniejszą i tą całkiem dawną. Finał całkiem do przyjęcia nawet przez osoby wierzące. Tak mi się wydaje. No ale to tylko fikcja."
Samanta1986 (empik.com):
"Książka, jaką zawsze chciałam przeczytać. Fabuła naprawdę godna mistrza. Moją wyobraźnię potęgowało miejsce akcji, czyli mój ukochany Frombork. Powieść wciąga niesamowicie, a zakończenie daje do myślenia. Na pewno jeszcze wrócę kiedyś do lektury, a kolejna powieść Krzysztofa Beśki już zamówiona. Polecam książkę i autora."

2014-08-01

Idę dalej

Każą mi się zatrzymać o 17, abym uczcił bohaterów powstania warszawskiego. A ja będę szedł dalej. Bo patrzę do przodu. Kiedyś czciłem pamięć tamtych ludzi i ich czynu, stojąc na baczność i salutując do lilijki, śpiewając harcerskie i powstańcze pieśni, opowiadając młodzieży o tym, co się wtedy wydarzyło. Teraz, z roku na rok, 1 sierpnia staje się szopką, świętem stadionowych bandytów odpalających flary w centrum miasta, buczącej po cmentarzach hołoty, głupich gier miejskich i koncertów, kretyńskich gadżetów z koszulką z plamą krwi od postrzału na czele. Coraz mniej w tym wszystkim powstańców, coraz mniej zadumy nad tamtym nieszczęściem.